Czy dziś potrzebna jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka? Gdy się sięga po teksty autorstwa założyciela Krucjaty ks. Franciszka Blachnickiego i spogląda się na widniejące przy nich daty, można ulec pokusie odstawienia "krucjaty" na półkę. Napisałem "krucjaty" małą literą, nawiązując do języka słyszanego niekiedy podczas letnich rekolekcji oazowych, gdzie zagadnienie "podpisać czy nie podpisać krucjatę?" staje się niewygodnym dylematem. Cóż, dla "krucjaty" pisanej przez małe "k" chyba już miejsca nie ma. Ustąpiły powierzchowne motywy, które mogły skłaniać do wejścia na kilka lat w krąg oazowych abstynentów. Odszedł daleko motyw niepodległościowy, wszak mamy już Najjaśniejszą Rzeczpospolitą. Trudno wracać do motywu papieskiego, gdyż po dwudziestu latach pontyfikatu cały świat już wie, kim jest "Papa Wojtyla", a kim jego rodacy znad Wisły. Nie za bardzo można już wstąpić do Krucjaty na przekór "onym".